Komentarze 2

NOWY ROK I POSTANOWIENIA NOWOROCZNE

Wczoraj rano rozbawił mnie Redaktor Baron, rozpoczynając poranną audycję  w Trójce słowami: ” jest drugi stycznia, większość z Państwa już zdążyło złamać NOWOROCZNE POSTANOWIENIA, wracamy, wiec do normalnego życia..” Jak to jest z tymi postanowieniami???

Statystyki mówią, że robi je co druga osoba, ale tylko co dwudziesta (!!!) ich dotrzymuje. Czy to magia chwili, czy ulegamy presji „nowego początku”, czy może tylko to dowód na istnienie osławionego w porzekadłach słomianego  zapału? Czemu tak szybko i z taką łatwością wybaczamy sobie okłamywanie samych siebie i zawsze znajdujemy miliony wymówek? Czy tak trudno wytrwać choć kilka tygodni, dni; a może z góry zakładamy, że i tak się nie uda.

Od wielu już lat nie obchodzę Sylwestra. Nie lubię tego globalnego wybuchu entuzjazmu, nie umiem dać się ponieść fali radości przejawiającej się wybuchami petard, wylewaniem dookoła różowych win musujących i padania w objęcia przypadkowym, mniej lub bardziej znanym osobom. Z czego tu się cieszyć? Że zmienia się cyferka w kalendarzu, i tak te poprzedzające rok (dzień, miesiąc) są ważniejsze?. Nie rozumiem dlaczego świętujemy NOWY POCZĄTEK wtedy, gdy dookoła wszystko zamiera-zamarza.  Na dobrą sprawę początek mamy średnio co 30 dni, i też podporządkowany kalendarzowi. Hmmm…wietrzę tu zmowę producentów  tych małych zeszycików, którym podporządkowaliśmy swoje życie.

Dużo bardziej wolałabym świętować pierwszy dzień wiosny – to prawdziwy początek, wszystko budzi się do życia, to święto napełnia optymizmem, pękające  pączki i żółte kaczuszki są takie radosne. Łatwiej zapewne byłoby też dotrzymać postanowień. Z energią zaczerpniętą z pierwszych promieni słońca, z werwą i organizmem wzmocnionym witaminami z nowalijek. Może wtedy Polacy byliby bardziej radośni i otwarci. I gospodarka rozwijałaby się lepiej jeżeli obywatele byli by zmotywowani zrealizowanymi osobistymi planami. A tak, po pierwszym tygodniu stycznia, zmarznięci, zdołowani, źli na siebie nastawiamy się negatywnie na cały rok, bo zawsze z tyłu głowy mały duszek przypomina o nie rzuconym paleniu, nie zruconych kilogramach i nie przeczytanych 52 książkach.

31 grudnia poszłam spać o 22:30. Wypiwszy lampkę wina, obwinąwszy się w koc, z kotem pod pachą. Sylwestra mam zamiar obchodzić 21 marca. Będę się radować i cieszyć, kupię nawet wino musujące – najbardziej różowe jakie znajdę. Zrobię też listę postanowień i w tym roku na pewno ich dotrzymam!!! : )

2 Comments

  1. Ja dlatego w tym roku postanowień nie mam. Może po za jednym..co przyniesie życie z tego cieszyć się będę.. ;-) Amen ! ;-)

    Polubienie

Dodaj komentarz